×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Budżet na całą dzielnicę

Sylwia Szparkowska
Kurier MP

– Rozwiązania wprowadzane pilotażem w psychiatrii wymuszą wzięcie odpowiedzialności za ludzi zagrożonych kryzysem, zanim staną się naszymi pacjentami – mówi Marek Balicki, były minister zdrowia, a obecnie kierownik Centrum Zdrowia Psychicznego przy Szpitalu Wolskim w Warszawie. Resort zdrowia opublikował rozporządzenie w sprawie pilotażu.

Marek Balicki. Fot. Jerzy Gumowski / Agencja Gazeta

Sylwia Szparkowska: Ministerstwo Zdrowia opublikowało rozporządzenie dotyczące opieki holistycznej w psychiatrii. Można tak powiedzieć?

Marek Balicki: Tak. Na to czekaliśmy. Rozporządzenie wprowadza rozwiązanie, które wynika z ustawy pilotażowej: pozwala w psychiatrii odejść od płacenia metodą fee-for-service, czyli płacenia za pojedynczą usługę. Zakłada wzięcie odpowiedzialności nie tylko za pacjentów, których już mamy u siebie, ale za całą populację mieszkającą na danym terenie: powiatu, miasta, dzielnicy. Oczywiście, projekt dopuszcza odstępstwa od tej zasady, na przykład możemy przyjąć pacjenta spoza naszego rejonu.

Rejonizacja nie wszystkim się dobrze kojarzy.

Mówimy raczej o obszarach odpowiedzialności. Pacjent będzie wiedział, kto musi się nim zająć w kryzysie, a dzisiaj tak nie jest. Takie jest nowoczesne podejście do psychiatrii, które stawia na psychiatrię środowiskową, a jej podstawą jest odpowiedzialność za określoną populację. Na świecie takie rozwiązania są wprowadzane i wiadomo, że nie tylko poprawiła się jakość opieki, ale także zmniejszyła się częstość i długość hospitalizacji.

Czym, z punktu widzenia pacjenta, to się różni o stanu obecnego?

Dziś, gdy nie ma wolnych terminów w poradni zdrowia psychicznego, pacjent trafia do kolejki. Dopóki nie jest pod naszą opieką, to za niego nie odpowiadamy. A przecież często czekać nie może. Od lipca każdy potencjalny pacjent będzie w zasięgu naszej odpowiedzialności. W praktyce – osobie w stanie kryzysu psychicznego będziemy musieli zorganizować pomoc w krótkim czasie. To zasadnicza różnica.

Jakich przypadków to dotyczy?

Dziś dostałem list dotyczący pacjenta, który nie wychodzi z domu, więc nie jest w stanie skorzystać z pomocy przychodni. Rodzina jest skazana wyłącznie na prywatną opiekę, bo wizyt domowych w tym rejonie nie ma. Po wprowadzeniu odpowiedzialności za określoną populację, tego typu problemy będziemy nie tylko mogli, ale wręcz musieli podjąć.

Problem wizyt domowych w specjalistyce nie jest rozwiązany od dawna.

To szersza sprawa. Nawet po wprowadzeniu wizyt domowych jako procedury, nadal nikt nie ma obowiązku zajmować się nowymi pacjentami. Prawo wymaga jedynie wpisania na listę oczekujących.

Przejmują Państwo odpowiedzialność, ale w jaki sposób? Ze świadomości, że jest populacja za którą szpital odpowiada, dla pacjenta jeszcze nic nie wynika.

Będą zmiany organizacyjne. Na każde 80 tys. mieszkańców musimy zorganizować punkt zgłoszeniowo-koordynacyjny pracujący co najmniej 5 dni w tygodniu od 8 do 18. Tam po zgłoszeniu się pacjenta profesjonalista oceni jego potrzeby i zaproponuje wstępny plan postępowania. W przypadkach pilnych zostanie np. umówiona wizyta u lekarza w przeciągu 72 godzin. Dziś takich standardów nie mamy. Mamy rejestrację i zapisy na najbliższy wolny termin, który nierzadko jest za kilka miesięcy. Rejestratorka nie ocenia przecież potrzeb zdrowotnych pacjenta.

Czy w takim punkcie pracuje psychiatra?

Może pracować psycholog lub inna przygotowana do tego osoba z wykształceniem medycznym.

Co jeszcze powstanie?

Plany opieki długoterminowej, zespołowe podejście, case manager – czyli koordynator opieki, prewencja, zwłaszcza wczesne interwencje...

Czy to się przekłada na lepsze zarządzanie pieniędzmi? Czy w nowym systemie istnieje związek między finansowaniem prewencyjnym i szpitalnym?

No właśnie. Dziś jest tak, że jeśli z oddziału psychiatrycznego pacjent zostanie wypisany dzień wcześniej, to szpital traci prawie 200 złotych. To może skłaniać do przedłużania hospitalizacji i demotywuje do przyjmowania nowych pacjentów. Takich mechanizmów nie będzie. W niektórych dziedzinach, jak operacja zaćmy, lepiej płacić za każdą operację – jeśli procedura jest dobrze opisana, jednorazowa, to jest to w porządku. Ale w chorobach przewlekłych takie podejście się nie sprawdza. Lekarze mają określone terminy wizyt, które muszą być wypełnione. Pacjent nowy z trudem do tego systemu się włącza. Procedury są precyzyjnie sformatowane, a przebieg zaburzeń psychicznych nie jest. To są rozwiązania przeciwko pacjentom.

Teraz to się zmieni?

Tak, nie będziemy rozpisywać godzin pracowników w poszczególnych poradniach. Będzie duży zespół centrum zdrowia psychicznego zapewniający opiekę szpitalną, dzienną, ambulatoryjną i środowiskową. Kontakt z pacjentem będzie dużo bardziej elastyczny, zależnie od sytuacji pacjent wymaga innego czasu. Będziemy zarządzać budżetem i czasem pracy.

To pytanie musi się pojawić. Czy te zasoby będą wystarczające?

Jest zapowiedź 65 złotych na mieszkańca na rok. Dzisiaj średnia jest niższa. Ale po obietnicach dotyczących wynagrodzeń lekarzy już wiadomo, że to nie starczy. W mojej ocenie minimalna stawka powinna wynosić co najmniej 70 zł na mieszkańca na rok.

Czy można się spodziewać włączenia, w większym stopniu niż obecnie personelu wspomagającego psychiatrów: psychologów, pielęgniarek psychiatrycznych?

Zdecydowanie tak. Psychiatrów brakuje, ale chętnych psychologów jest sporo i poszukują pracy w zawodzie. Musi też powstać nowy zawód, terapeuta środowiskowy – jest już program szkolenia. To będzie istotne wsparcie dla psychiatrów.

Pilotaż ma przetestować pewne rozwiązania. Czy te rozwiązania zadziałają w warunkach polskich? Albo poza dużymi miastami?

W tej chwili problemy ludności wiejskiej z dostępem do opieki psychiatrycznej wynikają właśnie z powodu braku obszarów odpowiedzialności. Wyrównywanie dostępności jest dużym wyzwaniem. Ale obecny system tego nie rozwiąże. W jego ramach atrakcyjne są duże miasta, a przecież w każdym powiecie powinno być centrum zdrowia psychicznego... Np. udany program zapobiegania samobójstwom pani dr Iwony Koszewskiej był właśnie organizowany dla powiatu - tatrzańskiego, nastawiony na konkretną populację.

Z pilotażu wyłączona jest psychiatria dziecięca i psychiatria uzależnień. To dobrze?

Psychiatria dziecięca czeka na swój odrębny program, powołano w tej sprawie ministerialny zespół. Leczenie uzależnień jest również odrębnym podsystemem. Tak jest u nas, ale także w innych krajach. Tu obszary odpowiedzialności mogłyby się nie sprawdzić. Zresztą nie chciało tego samo środowisko terapeutów uzależnień.

A zmiany w psychiatrii są dobrze przyjmowane?

Znaczna część środowiska na nie czekała i mamy nadzieję, że będzie to model docelowy. Ale dla wielu obecny system rozliczeń może być wygodniejszy. Pamiętajmy, że odpowiedzialność jest dzisiaj rozmyta. Trudno się także dziwić brakowi entuzjazmu w dużych szpitalach psychiatrycznych. Reforma łatwa więc nie będzie. Ale zadaniem systemu opieki zdrowotnej jest przede wszystkim najlepiej zaspokajać potrzeby pacjentów. A takie szanse daje właśnie rozwój psychiatrii środowiskowej.

Rozmawiała Sylwia Szparkowska

02.03.2018
Zobacz także
  • Bardzo źle z dostępem do psychiatry dziecięcego
  • Zmiany w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego
  • RPD alarmuje: Zapaść psychiatrii dzieci i młodzieży
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta